Z pewnością, wyznanie swoich win z sięgnięciem do ich korzeni jest rzeczą trudną i upokarzającą. Jest to jednak jedyna droga do wyzwolenia i do pokoju serca.
Akt wyspowiadania się przez rzeczywiste wyznanie swoich grzechów z pewnością bywa przytłaczający. Nie warto tego przed sobą ukrywać. Ale właśnie ten trud ma wielką wartość. To cierpienie, ten trud wyznania, że jesteśmy pełni pychy, nieczyści, zazdrośni, że jesteśmy egoistami, to upokorzenie wyznania przed kimś innym swojej nędzy skłania nas do żałowania za przeszłość.
Ojciec Bernard Bro pisze: „Można postępować tak jakby problem wyznania już nie istniał. Ale on istnieje. A ukrywanie go jest zdradą, jako że dla każdego z nas przywrócenie godności wiąże się z błogosławieństwem uznania swojej prawdziwej winy. Ci, którzy odsuwają wyznanie pod pretekstem odnowy spowiedzi, zwodzą samych siebie i zwodzą nas”. I dodaje: „Co znaczyłaby spowiedź bez rozdarcia, upokorzenia i wyznania? Wyznanie to załamanie. Ten, kto rozmyślnie zatrzymuje dla siebie coś, czego powagę zna, nie załamuje się. To tyle. Jeśli coś zatrzymamy w sobie dlatego, że to nam się wydaje upokarzające albo zbyt trudne do powiedzenia, wtedy nie załamiemy się i nie poznamy naprawdę błogosławieństwa i radości przebaczenia”.
Ewangelia przebacza tym, którzy uznają się za winnych, natomiast budzi świadomość winy w tych, którzy siebie oszukują, że winni nie są. W ewangelicznym epizodzie z cudzołożnicą Jezus nie przeczy, że kobieta jest winna, ale jej nie potępia. Wcześniej jednak zwrócił się z innymi słowami do oskarżycieli kobiety, aby obudzić w nich stłumione poczucie winy: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem” (J 8,7). W gruncie rzeczy, lojalne uznanie bez ogródek, że zgrzeszyliśmy, uznanie, że wbrew pozorom jesteśmy zazdrośni, zawistni, dominujący, egoistyczni, nieczyści, przywiązani do dóbr i do pieniędzy, samowystarczalni itd., jest warunkiem wyzwolenia i uzyskania Bożego przebaczenia.
„Nie zazna szczęścia, kto swe przewiny ukrywa; kto je wyznaje, porzuca, dostąpi miłosierdzia” (Prz 28,13). Oto wielkie odwrócenie, przejmująco ukazane w opowieści o cudzołożnej kobiecie, ale obecne w całej Biblii. W kategoriach psychologicznych można by je sformułować tak: „Bóg zmazuje świadomą winę i uświadamia winę stłumioną”.
Fragm. książki „Długa droga do pogody ducha”, André Daigneault, s. 152-154.