Wokół dokumentu Traditionis custodes papieża Franciszka z 16 lipca 2021 r.
Dawno już dokument papieski nie wzbudził tak żywych kontrowersji jak List apostolski papieża Franciszka, Motu proprio „Traditionis custodes”, z 16 lipca 2021. Jeszcze przed publikacją oficjalnego polskiego przekładu tytuły w większości mediów epatowały jednoznacznym osądem: „Papież zakazuje Mszy trydenckich”. Pojawiły się i zapowiedzi: “Tradycyjna Msza schodzi do podziemia” (Fronda). Po pierwszych emocjach ton komentarzy niewiele się zmienił, tak jak gdyby ustaliła się linia frontu w konflikcie, którego końca bynajmniej nie widać.
Wojciech Cejrowski na łamach „Do Rzeczy” (nr 30, 26.07-6.08.21) pisał nawet o schizmie, której dokonał papież albowiem z dnia na dzień zdecydowano o likwidacji Mszy trydenckiej, odprawianej nieprzerwanie od IV w. W zamian, jak pisze Cejrowski, wprowadzono zupełnie nową liturgię, w której znajdujemy jedynie 17 proc. dotychczasowej Mszy. Marek Jurek zmiany Franciszka widział na tych samych łamach w kategoriach ideologizacji Soboru a Krystian Kratiuk pisał o „Kościelnej canel culture”.
Do wypowiedzi na ten temat upoważnia mnie nie tylko rozmiłowanie w wiedzy teologicznej i ignacjańskie sentire cum Ecclesia ale pamięć własnego doświadczenia „starej” liturgii. Na progu mego wieku nastoletniego normą była przedsoborowa liturgia po łacinie, według Mszału Piusa V. Jako duża zmianę uważano korekty Piusa XII z 1955 r., które dopuszczały częściowe stosowanie języków narodowych. Jako ministrant, już w wieku dziecięcym nauczyłem się „ministrantury” (dialogów z celebransem) i do dzisiaj ją dobrze pamiętam. Nie sądzę aby zbyt wielu obecnych zwolenników „Mszy trydenckiej” zdałoby z tej wiedzy egzamin. Dobrze więc doświadczyłem znaczenia korzystnego wpływu reformy liturgicznej na przeżywanie Eucharystii – własne i ogółu wiernych. Pamiętam, z jakim wyczekiwaniem wszyscy wierni czekali na wprowadzenie reformy liturgicznej i jakim powodzeniem cieszyły się kościoły, w których naprzód, pilotażowo stosowano zmiany (w moim rodzinnym Lublinie były to kościoły rektorskie pod pieczą jezuitów – akademicki na KUL-u i przy rezydencji na ul. Królewskiej). Reforma liturgiczna realizowana była w Polsce w zwolnionym tempie. Prymas Stefan Wyszyński znając błędy pośpiechu w jej realizacji w krajach zachodnich, wolał stopniować tempo i przygotowywać podglebie przemian w mentalności duchownych i świeckich. Była za to zresztą ostro krytykowany w środowiskach inteligencji katolickiej (KIK, Więź, Znak) za domniemany konserwatyzm. Faktycznie, bardzo długo istniało jedynie studyjne wydanie Mszału rzymskiego, pierwszy tom Liturgii godzin pojawił się w roku 1983 i kapłani albo posługiwali się tym tomikiem z kopiowanymi drukiem offsetowym dodatkami, albo starym brewiarzem łacińskim. Przy zanikającej znajomości łaciny, łatwo wyobrazić sobie tego skutki: „ten lud modlił się wargami lecz serce jego było daleko od Pana” z prostego powodu nieznajomości łaciny! Nieliczni księża zdobywali brewiarz w znanych sobie językach zachodnich, włoskim, angielskim, niemieckim, bądź łacińskim w wydaniu posoborowym.
Posoborowy ruch kontestacyjny reformy liturgicznej arcybiskupa Lefebvre’a nie był w Polsce znany i wiadomości o nim – jeśli w ogóle istniały – traktowane były jako egzotyczna ciekawostka z Zachodu. Zresztą, także na Zachodzie nie była to jakaś znacząca siła wpływająca na sytuację Kościoła. Cezurą stał się rok 1988 gdy arcybiskup wpadł w kary kościelne. W Polsce natomiast, po przemianach systemowych, swoista moda na ryt trydencki wyrosła najbardziej z manifestacji upodobań części środowisk politycznych o orientacji konserwatywno-narodowej (ZChN i partie pochodne, z działaczami jak m.in. Marek Jurek i Marian Piłka). Ten alians ideologii politycznej i tradycjonalistycznych upodobań w dziedzinie religii w kolejnych latach się pogłębił. Polaryzacja w sferze społeczno-politycznej, jaka ma miejsce w Polsce (i nie tylko) sprzyja temu zjawisku. Ze smutkiem więc obserwuję, jak na przestrzeni ostatnich ok. 30 lat pogłębiła się instrumentalizacja dawnej liturgii w kontestacji dokonań Vaticanum II, nie bez podtekstu politycznej instrumentalizacji wiary. Do tego doszedł efekt nasilającej się sekularyzacji. Zwolennicy powrotu do przeszłości widzą w tej drodze sposób obrony przed zgubnym jej wpływem.
Waga problemu skłania mnie by na końcu tekstu z własnymi przemyśleniami wskazać Czytelnikom linki i odnośniki do kluczowych źródeł i komentarzy, w większości wyzbytych emocjonalnego zabarwienia. Zacznijmy od przedłożenia … argumentów
Po pierwsze więc, krytycy obecnego Ojca św., ale i ci wcześniej negujący reformę liturgiczną Vaticanum II, operują pojęciem „Mszy wszechczasów”. Narzucają tym błędne rozumienie „Mszy trydenckiej” jako istniejącej w niezmiennej formie od zawsze. Dał temu wyraz W. Cejrowski twierdząc, że papieskim dokumentem z 16 lipca z dnia na dzień zdecydowano o likwidacji Mszy wszechczasów, „odprawianej nieprzerwanie od IV w.” Jest to oczywisty błąd i czysta ideologizacja, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością, co zresztą przyznają same środowiska tradycjonalistyczne, wyjaśniając, że owo pojęcie zrodziło się w momencie, gdy konieczna stała się obrona i uzasadnienie przywiązania do rytu Mszy rzymskiej w formie, w której była ona sprawowana do XX wieku (Por.: https://pch24.pl/msza-wszechczasow/). „Msza wszechczasów” jest więc określeniem użytecznym polemicznie, bezzasadnym merytorycznie. Prawda bowiem jest taka, że liturgia mszalna, tak jak liturgia innych sakramentów zmieniała się w historii i nie ma w tym nic ani nadzwyczajnego ani gorszącego.
Istnieją zresztą w kościele katolickim rozmaite liturgie (by wymienić choćby najbardziej nam znaną liturgię św. Jana Złotoustego, sprawowana przez grekokatolików), a nawet w kościele łacińskim (rzymsko-katolickim) ład liturgiczny mszy św. do dziś nie jest monolitem, czego przykładem jest liturgia ambrozjańska w archidiecezji mediolańskiej i Szwajcarii włoskojęzycznej. Sama „Msza trydencka”, zadekretowana reformą Piusa V w Konstytucji apostolskiej „Quo primum” z 14 lipca 1570 r. porządkowała liturgię i usuwała bałagan, jaki istniał w samym Rzymie (nawet tam sprawowano Mszę św. w kilku formach). Wprowadzono jednoliość formy łacińskich obrzędów kościoła rzymsko-katolickiego na całym świecie. Zarazem, papież dopuścił zachowanie dawnych Mszałów i obrzędów w kościołach lokalnych, w których istniały co najmniej 200 lat. I tak przetrwały do naszych czasów w Kościele łacińskim prastare ryty, jak ambrozjański, mozarabski w Toledo (Hiszpania), bragański (Braga – Portugalia), a także (co mało kto zna) ryt dominikański.
„Msza wszechczasów” jest mitem stworzonym sztucznie, na użytek polemiki z obowiązującą dyscypliną liturgiczną w Kościele.
Po drugie, reforma liturgiczna Soboru Watykańskiego II jest owocem długiego procesu ewolucji, uwydatniającego potrzeby wiernych. Tak jak wszelkie doktrynalne i kanoniczne postanowienia kościelne, nie powstała „przy zielonym stoliku ekspertów” ale wyrosła z ożywienia duchowego w kościołach lokalnych. Z początkiem XIX wieku zaistniał w kościele katolickim ruch liturgiczny, datowany od 1832 r., kiedy francuski benedyktyn o. Prosper Guéranger OSB odnowił fundację słynnego opactwa St. Pierre w Solesmes. Dążono do przywrócenia rzymskiej liturgii w jej czysto średniowiecznej formie. Studiowano chorał gregoriański. Do teoretycznych badań nad liturgią włączyły się inne szkoły liturgiczne. Badania te pogłębiły źródła poznania liturgii wczesno-chrześcijańskiej, dzięki publikowanej serii patrystycznej Patrologia Latina Jacques’a-Paula Migne’a. Na początku XX w. ruch liturgiczny otrzymał poparcie ze strony papieża Piusa X poprzez reformę brewiarza rzymskiego oraz przywrócenia powszechności przystępowania do komunii św. Ruch rozprzestrzenił się także na Niemcy, dzięki opactwu benedyktynów Maria Laach z o. Odo Caselem OSB oraz na Austrię – m.in. dzięki działalności profesora jezuickiego fakultetu teologicznego w Innsbrucku, o. Josefa A. Jungmanna SJ, autora Missarum sollemnia. We Francji studia nad odnową liturgii podjęli teolodzy, jak Louis Bouyer czy jeden z pierwszych braci Wspólnoty Taize, Max Thurian (1921-1996). Ten ruch inspirował źródłowe badania liturgii, dogłębne poznawanie jej historii. Nim jeszcze Sobór zaistniał jako perspektywa życia Kościoła, papież Pius XII zainicjował tajną komisję badającą te problemy (działała w latach 1948-1960). Ponad stuletni dorobek ruchu liturgicznego oraz dogłębne studia zaowocowały decyzjami Soboru kształtującymi reformę liturgiczną. Zagadnienia te w polskiej literaturze teologicznej pioniersko i obszernie naświetlił o. Paweł Szczaniecki OSB, wydaną w Krakowie w 1967 r. książką Msza po staremu się odprawia (wyd. również 2011).
Reforma nie tworzyła od nowa ani tekstów modlitw ani też całkowicie nowego zestawu czytań liturgicznych. Sięgano po teksty o wiele wcześniejsze niż istniejące w Mszale Pawła V. oraz uważnie odtwarzano logikę intencji komponowania czytań, antyfon i psalmów roku liturgicznego. Zasadą było sięganie do tradycji aby ją uzewnętrznić we współczesnym kontekście (aggiornamento). Znamienne jest – nawiasem mówiąc – że ojcowie Soboru uznali ten temat za tak pilny, iż już 4 grudnia 1963 r. została ona uchwalona. Dzięki temu, mogła być wprowadzana w życie niedługo po zakończeniu soborowych obrad.
Liturgia zreformowana przez Vaticanum II nie jest ani woluntarystycznym wymysłem elit kościelnych ani nagłym produktem posoborowych procesów.
Całkowicie nowe teksty, jak np. tzw. „Kanon szwajcarski” (V. Modlitwa eucharystyczna) powstawały później i również nie bez głębszego namysłu.
Po trzecie, decyzja papieża Franciszka jest częścią procesu wdrażania reform Soboru Watykańskiego II w Kościele powszechnym. Czy faktycznie? Tak, ponieważ nie było w historii Kościoła soboru, którego postanowienia wcielano w życie w mgnieniu oka. Wszystko potrzebuje swojego czasu, niekiedy liczonego w stulecia. Można podać przykład kodeksu prawa kanonicznego, który jako jedna księga zbierająca prawodawstwo kościelne, z postanowieniami Tridentinum włącznie, został wydany w… roku 1917. Chociaż kolejny kodeks, odzwierciedlający postanowienia Vaticanum II. wydano relatywnie szybko, wręcz błyskawicznie, to i tak do momentu promulgacji w 1983 r., minęło od Soboru 18 lat. Oprócz dekretów soborowych, następują po nich rozmaite decyzje Stolicy Apostolskiej, postanowienia synodów powszechnych, papieża i Kurii Rzymskiej. Bywa, że zarówno dekrety soborowe jak i postanowienia późniejsze są kontestowane nawet przez niektórych biskupów. Nie podważało to nigdy i nie podważa ich ważności. Autentyczna (t.j. urzędowa) interpretacja tychże leży w gestii Urzędu Nauczycielskiego Kościoła a do doraźnych poglądów grup wiernych i ich duchowych opiekunów. Wiele po tym względem jest jeszcze zapewne przed nami.
Po zakończeniu Soboru Watykańskiego II pojawiły się środowiska kontestujące linię soborową, zwłaszcza Dekret o ekumenizmie oraz Deklarację Nostra aetate, o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich oraz reformę liturgiczną. Postacią sztandarową, skupiającą je wokół siebie stał się abp Marcel Lefebvre (1905-91), od 1962 r. bp Tulle we Francji. On sam podpisał wszystkie dekrety Soboru, chociaż jego zwolennicy upowszechnili tezę, że podpisał tylko niektóre. W 2009 r., po udostępnieniu również dziennikarzom tajnego archiwum w Watykanie, stało się powszechnie wiadome, że była to nieprawda (Zob.: https://www.catholicnewsagency.com/news/14756/archbishop-lefebvre-signed-every-one-of-vatican-iis-documents). Sam abp Lefebvre pokrętnie twierdził wcześniej, że jakoby „dokumenty były przekazywane z ręki do ręki wśród Ojców Soborowych,na których każdy z nich się podpisał, co nie oznaczało głosowania za lub przeciw, a jedynie obecność na zebraniu.” Tłumaczenie na zdrowy rozsądek dość dziwaczne (http://www.angelusonline.org/index.php?section=articles&subsection=show_article&article_id=1855)
W 1970 r., arcybiskup założył Bractwo Kapłańskie św. Piusa X, a rok później, w szwajcarskim Écône, w kantonie Valais, seminarium duchowne. Była to jego odpowiedź na wprowadzoną reformę liturgiczną. Punkt krytyczny definitywnie został przekroczony, gdy 30. czerwca 1988 bez zgody Stolicy Apostolskiej udzielił sakry biskupiej czterem kapłanom Bractwa i tym samym popadł w ekskomunikę mocą samego prawa (latae sententiae). Nastąpiła faktyczna schizma i nie udało się dojść do kompromisu z arcybiskupem ani Pawłowi VI, ani Janowi Pawłowi II. Ten ostatni czynił znaczące kroki otwierające furtkę ku pojednaniu, nim jeszcze doszło do schizmy. Specjalnym indultem Quattuor abhinc annos, wydanym w 1984 r. przez Kongregację ds. Kultu Bożego, dopuścił możliwość powrotu, w określonych warunkach, do stosowania Mszału Rzymskiego, promulgowanego przez bł. Papieża Jana XXIII w 1962 r. („Mszał przejściowy”, bazujący na trydenckim). Oprócz tego w Motu proprio Ecclesia Dei z 1988 r. wezwał biskupów, by wielkodusznie udzielali odnośnych pozwoleń wszystkim wiernym, którzy o nie proszą. Zostało także założone Bractwo Kapłańskie Świętego Piotra (Fraternitas Sacerdotalis Sancti Petri, FSSP), do którego akces zgłosili ci, którzy opuścili abpa Lefebvre’a wskutek jego całkowitego zerwania z Rzymem. W przeciwieństwie do Kapłańskiego Bractwa Świętego Piusa X (FSSPX), FSSP jest zgromadzeniem posiadającym pełny mandat Stolicy Apostolskiej. Pierwszy dom Bractwa św. Piotra został założony w Wigratzbad, w Bawarii (obecnie Seminarium Duchowne Św. Piotra), na prośbę kard. J. Ratzingera (późniejszego papieża Benedykta XVI). Obecnie liczy ok. 330 kapłanów na całym świecie. Tym aktem otwarła się możliwość szerszego – aczkolwiek nie dowolnego – korzystania z rytu trydenckiego Mszy św.
Trudno więc negować papieską otwartość i to tuż po bolesnym fakcie wyświęcenia biskupów przez abpa Lefebvre’a. Niestety, żaden z tych gestów nie spotkał się z pozytywną odpowiedzią i dialog nie zaistniał. Totalną negację Soboru Watykańskiego II i krytykę Kościoła posoborowego bez oszczędzania epitetów, wyraził ostatnio, przy okazji komentarza do Traditionis custodes, przełożony generalny Bractwa św. Piusa X , Ks. Dawid Pagliarani FSSPX (Zob.: https://news.fsspx.pl/2021/07/list-przelozonego-generalnego-bractwa-sw-piusa-x-po-opublikowaniu-motu-proprio-traditionis-custodes/).
Pomimo trudności, o pojednanie ze zwolennikami i „duchowymi dziećmi” arcybiskupa zabiegał Benedykt XVI. On właśnie w Motu proprio Summorum Pontificum z r. 2007 rozszerzył możliwość stosowania liturgii według mszału z 1962 r. („trydenckiej”), przenosząc uprawnienia decydowania w sprawie celebracji na proboszczów i rektorów kościołów, którzy mogą wyrazić zgodę, „z uwzględnieniem harmonogramu celebracji liturgicznych w tym kościele”. Tak więc kompetencje w tej sprawie zostały przeniesione o szczebel niżej i nie były wyłączną domena biskupów. Mówi się w dokumencie o formie nadzwyczajnej (extraordinaria) rytu rzymskiego i chociaż docenia się jej wartość i znaczenie jej pielęgnowania, to jednak zwyczajnym rytem pozostaje ten, który został ustalony reforma Vaticanum II. Wyraźnie w dokumencie podkreśla się także, że wierni, którzy proszą o celebrację w forma extraordinaria, nie powinni w żaden sposób popierać ani też należeć do grup wyrażających sprzeciw co do ważności bądź prawowitości Mszy św. czy sakramentów sprawowanych w forma ordinaria i/lub uznania Papieża za najwyższego Pasterza Kościoła powszechnego.
Tymczasem oddolna praktyka liturgiczna, w powiązaniu właśnie z nastawieniami kontestującymi nie tylko formę zwyczajną ale i autorytet Ojca św. oraz ubarwiona ideologią polityczną rozmaitych form konserwatyzmu i tradycjonalizmu, zaczęła stawać się dla wielu środowisk „formą zwyczajną”. W USA nastąpił dziesięciokrotny przyrost miejsc sprawowania Mszy trydenckiej. Można mówić o swego rodzaju modzie, coraz powszechniejszej w minionym dwudziestoleciu, w którym wzrastało systematycznie napięcie miedzy nurtami postępowymi i konserwatywnymi w Kościele. Z perspektywy każdego z nich papieże (zarówno Jan Paweł II, jak Benedykt XVI i jeszcze bardziej Franciszek) poddani byli krytyce, już to za zbytni konserwatyzm już to za nadmierny liberalizm. Sprzeciw wobec papieży wyrażał i wyraża udział w celebracjach Mszy św. wg. mszału z 1962 r. Spodziewanego efektu zbliżenia z ruchem – spuścizną abpa Lefebvre’a nie dał także gest Benedykta XVI, gdy 10 marca 2009 r. zdjął ekskomunikę z 4. Biskupów wyświęconych przez abpa M. Lefebvre’a bez zgody Stolicy Apostolskiej w r. 1988.
Papież Franciszek podjął się rozeznawania sytuacji w całym Kościele i jak to wyjawił w Traditionis custodes rozpisał ankietę wśród episkopatów całego świata na temat praktyki stosowania Summorum pontificum Benedykta XVI. Konsultacje na ten temat prowadzone były już wcześniej. W styczniu b.r. pojawiły się sygnały, że biskupi francuscy odnieśli się do owych praktyk krytycznie. W marcu Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej wydał instrukcję ograniczająca celebrację nadzwyczajnej formy Mszy św. w bazylice watykańskiej gdyż uznano, że nadmiar tych celebracji tworzy jak gdyby „kościół w kościele” i to bezpośredniej bliskości Ojca św.
Tak jak w innych dziedzinach życia kościelnego gdzie dokonuje się superwizji procesów wdrażania reform soborowych, czemu służą akty władzy papieskiej, zwyczajne i nadzwyczajne zgromadzenia synodalne jak i działania Stolicy Apostolskiej tak i w tym drażliwym punkcie nastąpiła refleksja oraz kluczowa decyzja Franciszka. Czy istotnie jest ona likwidacją praktyki używania rytu według Mszału 1962 r.?
Po czwarte, istotą decyzji papieskiej nie jest likwidacja praktyk Mszy św. według mszału z 1962 r. lecz przeciwdziałanie nadużyciom pod pretekstem stosowania Motu proprio Summorum pontificum Benedykta XVI. Jest to przywrócenie proporcji, aby „ryt nadzwyczajny” nie zastępował „rytu zwyczajnego” ani nie był dla niego konkurencją. Jest to zupełnie podobne do postanowień przy wprowadzaniu mszału Piusa V., gdy jako nadzwyczajne formy, w pewnych lokalnych kościołach (lub wspólnotach zakonnych jak dominikanie), zostały uznane obrządki inne niż rzymski (ambrozjański, mozarabski, bragański).
Dopuszczenie „Mszy trydenckiej” na taką skalę, jak to uczynił Benedykt XVI trzeba traktować w pewnym sensie jako dyspensę od normy liturgicznej, którą pozostaje ryt zwyczajny, czyli posoborowy. Dyspensy zaś udziela prawodawca dla dobra ludu Bożego. Kiedy ona temu dobru nie sprzyja, zostaje cofnięta. Tak więc, w odniesieniu do omawianej kwestii, powodem decyzji Franciszka ograniczającej używanie rytu nadzwyczajnego były stwierdzone nieprawidłowości a nawet nadużycia. Papież stwierdza wyraźnie i nie bez powodu, że regulacje poprzednika, Benedykta XVI zostały wykorzystane do powiększania dystansów, zaostrzania różnic i budowania przeciwieństw, które ranią Kościół i hamują jego postęp, narażając go na ryzyko podziałów. Dlatego w dokumencie Franciszka bez całkowitego zakazywania stosowania rytu nadzwyczajnego decyzja o jego dopuszczaniu została powierzona kompetencji biskupów diecezjalnych. Biskupi mają zaś m.in.: a) upewnić się czy dana grupa, której udzieli się stosownego pozwolenia nie wyklucza ważności i prawowitości reformy liturgicznej, nakazów Soboru Watykańskiego II i Magisterium papieży, b) wskazać dla takich grup miejsce zgromadzeń, jednak nie w kościołach parafialnych i bez tworzenia nowych parafii personalnych, c) desygnować do takich grup kapłana jako delegata biskupa; kapłan ten winien nadawać się do tego zadania, posiadać umiejętność posługiwania się „Missale Romanum” sprzed reformy z 1970 r., znać język łaciński w stopniu pozwalającym na pełne zrozumienie rubryk i tekstów liturgicznych, być ożywiony żywą miłością pasterską i poczuciem komunii kościelnej.
Kapłani wyświęceni po opublikowaniu papieskiego niniejszego Motu proprio, którzy chcą celebrować według „Missale Romanum” z 1962 r., muszą zwrócić się z formalną prośbą do biskupa diecezjalnego, który przed udzieleniem zezwolenia skonsultuje się ze Stolicą Apostolską. Ci zaś, którzy już celebrują według „Missale Romanum” z 1962 r., winni poprosić biskupa diecezjalnego o pozwolenie na dalsze korzystanie z tych uprawnień. Zostały uchylone wszystkie wcześniejsze normy, instrukcje, zezwolenia i zwyczaje, które nie są zgodne z postanowieniami dokumentu z 16 lipca 2021 r.
Intencją zasadniczą jest więc zachowanie tego, co było intencją dopuszczenia rytu nadzwyczajnego a przeciwdziałanie „dzikiemu przeistaczaniu się” tego co dopuszczone jako wyjątek w normatywną regułę. Stan aktualny więc cofa przywileje nadane przez Benedykta XVI ale jest czymś więcej niż to, na co zezwalał Jan Paweł II.
Były proboszcz paryskiej parafii, w której Mszę świętą sprawowano zarówno w rycie przedsoborowym, jak i posoborowym, bp Jean-Pierre Batut, ordynariusz diecezji Blois, przyznaje w rozmowie publikowanej na łamach KAI, że Motu proprio papieża Franciszka w sprawie Mszy trydenckiej jest „surowe”, ale konieczne. Jego zdaniem, było zbyt wiele ekscesów. Hierarcha udzielił wywiadu Guillaume Poli z portalu tygodnika katolickiego „Famille chrétienne” i stwierdził: Jaki sygnał wysyła Franciszek? Uważa on, że przywiązanie do formy nadzwyczajnej nie powinno przeszkadzać w odkrywaniu bogactwa posoborowej liturgii Kościoła. Obowiązkiem wiernych jest to, aby z miłości do Kościoła pozostali otwarci na to odkrycie, nawet jeśli nadal uczestniczą we Mszach św. w formie nadzwyczajnej.
Na koniec
Nie twierdzę, że sięganie po ryt nadzwyczajny Mszy św., tzw. Msze trydencką jest z gruntu złe i że za jego popularnością stoją wyłącznie ciemne siły fundamentalizmu religijnego. Uważam natomiast, że decyzja Papieża, choć dla wielu bolesna i kontrowersyjna, jest uzasadniona. Sądzę, że nie jest to jednak koniec procesu. Odbieram ją jako mocny akcent przywracania właściwych proporcji dla stosowania i dla miejsca rytu nadzwyczajnego. Pozostały otwarte „furtki”, ściślej zaś – zdefiniowane warunki, które należy spełnić aby z rytu tego korzystać. Nie nastąpiła tez żadna ingerencja w status ani praktyki liturgiczne w ramach działalności Bractwa Kapłańskiego św. Piotra, które stanowi uznana enklawę praktyki rytu tradycyjnego Mszy św. Zamknięte zostały natomiast ścieżki nadużyć. Do takowych n.p. należało demonstracyjne pomijanie imienia Ojca św. w kanonie mszalnym jako manifestacje sprzeciwu wobec „posoborowego nowatorstwa”. Całkiem możliwe, że po uspokojeniu emocji, gdy możliwy będzie racjonalny dialog i spełnione warunki wzmiankowane przez papieża Franciszka, określone zostaną nowe, mniej restrykcyjne normy.
Nie da się przy tym wszystkim abstrahować od naszkicowanej powyżej, na początku tekstu, genezy zjawiska upowszechniania się rytu nadzwyczajnego w niektórych środowiskach wiernych. Zarazem, z pewnością jego pielęgnowanie i upowszechnianie wzbudziło zainteresowanie wielu młodych ludzi, którzy ze zrozumiałych względów nie są w stanie zrozumieć istoty zmian w Kościele i skali przełomu, jakiego dokonał Sobór Watykański II. Natomiast tak, jak w kulturze dość mocno uwydatnia się moda na powroty do historii, rekonstrukcje historycznych wydarzeń i.t.p. działania, tak i sferze religijnej pociągające jest to, co przeszłe, owiane tajemnicą i w pierwszym odczuciu bardziej zbliżające do sacrum. Intryguje zapewne już sam język łaciński tej liturgii, pomimo, że jest młodym najzupełniej obcy. Dodatkowo, duch czasu, który obecnie eksponuje indywidualizm, sprzyja upowszechnianiu się „religijności supermarketu”, polegającej na hołdowaniu osobistym gustom, bez głębszej refleksji i oglądania się na szerszy kontekst wspólnoty życia i wiary. Zgodnie z tym trendem, indywidualne upodobanie w takim czy innym rycie winno być bezwzględnie zaspokojone a racje ani Urzędu Nauczycielskiego ani inne uwarunkowania nie mogą w tym przeszkadzać. Pandemia Covid-19 dała w Polsce jeszcze jeden impuls o motyw do uciekania się do grup związanych z rytem nadzwyczajnym. Rozgorzał bowiem wśród katolików spór o sposób przyjmowania Komunii św., rozbrzmiały silne głosy protestu przeciw udzielaniu jej na rękę. Dla niektórych środowisk pewnikiem stały się tezy antyszczepionkowców wzmacniane pseudoteologią, że konsekracja hostii unicestwia wirusa (i ile on w ogóle istnieje). Miejscem szczególnego rozpowszechniania tych poglądów były właśnie grupy pielęgnujące „Msze trydencką”.
Zastanawia mnie, dla ilustracji powyższej uwagi, jaki procent gorących zwolenników „Mszy trydenckiej”, poza swoistymi doznaniami estetycznymi, zna również całość wymogów jakie były (i winny być) nieodłączne do jej sprawowania? Czy z taka samą żarliwością akceptują fakt, że ściśle według tych zasad należałoby zachowywać post eucharystyczny od północy ? A nawet respektując zliberalizowane w 1957 r. normy musiałby trwać minimum 3 godziny? Ludzie chętnie korzystają z przywilejów, gorzej z przestrzeganiem wymagań, które się z nimi wiążą.
Nasuwa się nieodparta refleksja, że dziesięciolecia zamieszania w Kościele, zainspirowane wystąpieniem abpa M. Lefebvre’a i działaniem jego Bractwa, to zjawisko typowe dla krajów i kościołów Zachodu i bogatej Północy. Z perspektywy krajów misyjnych, gdzie problemem jest w ogóle dostęp do kapłana i jakakolwiek możliwość udziału w Eucharystii spór wokół nadzwyczajnego rytu rzymskiego Mszy św. jawi się jak dziwna, być może również gorsząca, egzotyka. Przedsoborowa Msza św. po łacinie była w Afryce i w innych misyjnych regionach świata nie tylko niezrozumiała ale dodatkowo – chcąc, nie chcąc – stanowiła swoisty „liturgiczny kolonializm”. Patrząc natomiast w przyszłość, wydaje się, że narastający deficyt kapłanów w krajach Zachodu najprawdopodobniej wymusi i w tym regionie świata racjonalne podejście do kwestii, która aktualnie budzi nadproporcjonalnie duże emocje.
Pozostaje na koniec zacytować słowa biskupa J.-P. Batuta, b. proboszcza parafii w Paryżu, gdzie sprawowano obie liturgie: Główna lekcja, jaką można wyciągnąć z tego Motu proprio, jest taka, że moim zdaniem nie mamy prawa pozwolić nikomu wierzyć, iż Kościół mógłby pewnego dnia wycofać się z Vaticanum II, który jest soborem powszechnym, i z reformy liturgicznej, która z niego wynika. Ta idea jest ułudą, sprzeczną z ruchem Tradycji, do której ci ludzie sądzą, iż są przywiązani.
Grzegorz Dobroczyński SJ
(Fotografia FSSP – Fraternitas Sacerdotalis Sancti Petri, Deon.pl)
Zachęcam do lektury: Papież Franciszek: List do biskupów wyjaśniający promulgowanie dokumentu „Traditionis custodes” : https://opoka.news/list-papieza-franciszka-do-biskupowKAI; Tekst Motu proprio: https://www.gosc.pl/doc/6981637.List-apostolski-Traditionis-custodes-o-uzywaniu-rytu; wywiad z Bpem J.-P. Batut, b. proboszczem parafii gdzie sprawowano obie liturgie: https://www.ekai.pl/francuski-biskup-ludzie-bez-skrupulow-wykorzystali-motu-proprio-benedykta-xvi/; Przewodnik Katolicki 30/25.0721, Ks. A. Stopka, „Sytuacja dojrzała do decyzji stanowczych”: https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2021/Przewodnik-Katolicki-30-2021/Wiara-i-Kosciol/Sytuacja-dojrzala-do-stanowczych-decyzji; wywiad z ks. dr hab. Dominikiem Ostrowskim, liturgistą, konsultorem Komisji liturgicznej KEP i rektorem Wyższego Seminarium Duchownego diecezji świdnickiej: https://stacja7.pl/rozmowy/co-naprawde-zmienil-papiez-w-sprawie-traditionis-custodes-rozmawiamy-z-liturgista/; omówienie dokumentu Franciszka w serwisie watykańskim: https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2021-07/nowe-papieskie-normy-w-sprawie-przedsoborowej-liturgii.html; Jan Paweł II, Motu proprio Ecclesia Dei z 1988 r.: https://www.vatican.va/archive/aas/documents/AAS-80-1988-ocr.pdf; Benedykt XVI, Motu proprio Summorum pontificum z 2007 r.: http://sanctus.pl/index.php?grupa=89&podgrupa=226&doc=160; Franciszek, Motu Proprio Traditionis custodes z 16.07.2021: https://diecezja.legnica.pl/motu-proprio-traditionis-custodes/).
Dla kontrastu, zob.: http://sredniowieczny.pl/dlaczego-msza-trydencka-i-jak-ja-odbyc/;