Gdy Jezus posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Ziemia Zabulona i ziemia Neftalegou, Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło. Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie. Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim. I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu (Mt 4,12-23).
* * *
„Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie”. Światło można zobaczyć tylko wtedy, gdy przebywa się w ciemniejszym pomieszczeniu, w jakimś mroku lub ciemności. Nie musi to być miejsce całkowicie pozbawione światła. Jeśli jednak uznam, że częściowa ciemność, w której przebywam jest jasnością, wtedy nie będę poszukiwał światła. Wystarczy mi to, co jest.
W naszym życiu jest wielka pokusa, aby uznać, że to, co w danej chwili widzimy jest takie jakie jest dzięki światłu naszego rozumu, wyczucia, intuicji czy nawet wiary. Czasem jesteśmy tak bardzo przekonani o mądrości naszego spojrzenia, o naszym światłym spojrzeniu na ludzi, siebie, Boga czy Kościół, że nie dopuszczamy do siebie myśli, że możemy się mylić i okazuje się, że najczęściej się mylimy!!!
Czy kiedykolwiek postawiłeś sobie pytanie: „Kiedy ostatni raz zmieniłem zdanie?”. Albo: „Kiedy ostatni raz uznałem, że się mylę, że czegoś nie rozumiem?”. Bo jeśli żyjesz tak, że nie zmieniasz zdania, uznajesz, że się nigdy nie mylisz, że zawsze masz rację – to nie mniej ni więcej znaczy, że uznałeś siebie za… Boga!
„Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie”. Bóg nie potrzebuje zmiany. Potrzebna jest nam. Mówi o tym dzisiejsza Ewangelia: Jezus wzywa do nawrócenia. Określa je greckie słowo „metanoia”, które składa się z dwóch słówek: „meta” – co znaczy „wyjść poza”, „iść wyżej niż” oraz „noia”, co znaczy „świadomość”. „Metanoia” znaczy więc „wznieść się ponad dotychczasowy stan umysłu” albo „wyjść poza ja zorientowane na ego”. Znaczy tyle, co poszerzyć swoje myślenie o to, co podsuwa mi Bóg w swoich natchnieniach. Często dzieje się to przez innych ludzi, którzy mnie denerwują. Inaczej myślą. Zachowują się tak, jak mi się to nie podoba. Mają poglądy polityczne inne od moich. Modlą się inaczej niż ja.
„Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim”. Aby pójść za Jezusem trzeba mieć puste ręce. Zawsze fascynował mnie obraz pustych dłoni Apostołów. Gdy są jeszcze zwykłymi rybakami – ich ręce są zajęte trzymaniem sieci. Gdy podejmują decyzję, aby odpowiedzieć na wezwanie Jezusa ich dłonie się rozluźniają – robią miejsce na nowe. Sieci wypadają z ich dłoni, a one stają się puste i wolne. Lubię kontemplować obraz rozluźniających się dłoni. Może warto dziś postawić sobie pytanie: „Na czym są zaciśnięte moje dłonie? Co w nich trzymam kurczowo?”. Mogą to być nie tylko rzeczy materialne, ale różne przywiązania do myśli, poglądów, ocen, krytycznych sądów itd.
Pamiętajmy o podstawowym powołaniu każdego z nas. O powołaniu do wolności: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Gal 5, 1). Potrzebujemy wolności wewnętrznej, wolności od nas samych, od naszego ego, aby móc kochać. Bo miłość to przekraczanie siebie. To nic innego, jak wychodzenie do drugiego człowieka, który zawsze jest inny niż my sami.