Abp Stanisław Gądecki, Winnicą Pana jest Dom Izraela. 100-lecie powrotu jezuitów do Poznania. XXVII niedziela zwykła (Poznań. Kościół Najświętszego Serca Jezusowego i Matki Boskiej Pocieszenia. Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej – 4.10.2020).
W tym roku świętujemy 100. lecie powrotu Jezuitów do Poznania. Czynimy to w czas święta patronalnego Matki Bożej Różańcowej. I w takiej chwili rozważamy dwie sprawy; najpierw samą treść Słowa Bożego, a następnie – w jego świetle – działalność duszpasterska jezuitów w Poznaniu.
1. PIEŚŃ O WINNICY
Najpierw Słowo Boże z czasów Starego Testamentu, gdzie – ok. siedem wieków przed Chrystusem – prorok Izajasz (Iz 5,1-7) przekazuje nam Pieśń o Bożej miłości do Izraela. „Winnicą Pana Zastępów jest dom Izraela”.
Bóg wychowywanie cierpliwie lud Boży, czyli obrazowo mówiąc zakłada winnicę. Była to praca wymagająca wiele inteligencji, trudu, cierpliwości i miłości. Trzeba wybrać odpowiednią glebę, która nie jest ani zbyt sucha i skalista, ani zbyt wilgotna, dobrać odpowiedni szczep i troskliwie uprawiać delikatne sadzonki, by po dłuższym czasie radować się z pięknych owoców i doskonałego wina. Z podobną miłością i cierpliwością Pan Bóg kształtował naród przez siebie wybrany, poczynając od Abrahama i patriarchów poprzez Mojżesza, królów i proroków, by w końcu wydał on owoce sprawiedliwości i wierności, by stał się ludem kapłańskim dzięki któremu inne narody mogłyby poznać jedynego Boga (Wj 19,5-6). Ku zaskoczeniu Bożemu, Izrael – winnica Pańska „cierpkie wydała jagody”. „Zamiast sprawiedliwości – rozlew krwi, zamiast prawowierności – oto krzyk grozy”.
Czy wobec tego stanu rzeczy Stwórca okaże się tolerancyjny? Czy powie: „A niech sobie zachowują jak chcą? Są przecież wolni i autonomiczni. A może w ogóle po co kogokolwiek oceniać? Tymczasem nie. Starotestamentalna odpowiedź brzmi: „Pokażę wam, co uczynię winnicy mojej: rozbiorę jej żywopłot, by ją rozgrabiono; rozwalę jej ogrodzenie, by ją stratowano. Zamienię ją w pustynię, nie będzie przycinana ni plewiona, tak iż wzejdą osty i ciernie”. Bóg dokona nieuchronnego sądu nad tymi, „którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem” (Iz 5,20). Była to zapowiedź zniszczenia kraju oraz zesłania babilońskiego.
2. JEZUS
Po upływie następnych siedmiu wieków Pan Jezus – w czasach Nowego testamentu – skomentuje tę samą izajaszową Pieśń o winnicy (Mt 21,33-43), wydawałoby się w ten sam sposób.
a. „Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników”. Wysłał proroków, którzy zachęcali do wydania owoców sprawiedliwości, lecz „ludzie” – kierując się chciwością – zlekceważyli prawa Właściciela i zareagowali agresją (Hbr 11,36-40). Na następne apele Stwórcy odpowiedzieli nienawiścią, która posunęła się aż do morderstwa. Tym razem był to już nie tylko brak sprawiedliwości, ale ponadto kradzież Bożej własności.
Była to zdumiewająca niewdzięczność stworzenia wobec Stworzyciela; człowieka wobec Boga i pragnienie usunięcia Go z pola widzenia. Iluż to ludzi w miejscu Boga pragnęło umieścić siebie. „Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami? Rzekli Mu: Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze…” Zdawałoby się więc, że izajaszowa Pieśń o winnicy otrzymała w ustach Jezusa podobną konkluzję. W roku 70 Jerozolima i Judea zostaną zniszczone a ich mieszkańcy zabici, albo wzięci do niewoli.
b. Bóg jednak na tym nie poprzestaje. On przygotowuje nowy początek dla wszystkich. On przemawia do nas z głębi ofiary Chrystusa, który – sam niewinny – przyjmuje na siebie poniekąd cierpienia wszystkich ludzi. W męce Jezusa cierpienie ludzkie osiągnęło swój zenit a jednocześnie weszło w całkowicie nowy wymiar i nowy porządek, ponieważ zostało związane z miłością. Związane z tą miłością, która tworzy dobro, wyprowadzając je również ze zła (por. Salvifici doloris, 18).
Odrzucając niewierną część Izraela, Stwórca wezwał do pracy w swojej swojej winnicy narody pogańskie; powołał do życia Kościół. Ten fakt komentuje św. Paweł w następujący sposób: „przez ich przestępstwo zbawienie przypadło w udziale poganom, by ich pobudzić do współzawodnictwa. … zatwardziałość dotknęła tylko część Izraela aż do czasu, gdy wejdzie [do Kościoła] pełnia pogan” (Rz 11,1-2.5.11).
Tu jednak rodzi się natychmiast pytanie: czy nowy Lud Boży, czy Kościół okaże się wierniejszy od dawnego Izraela? Jeśli tak, to wówczas przyniesie Bogu radość. Jeśli nie, wtedy spotka go los niewiernych Izraelitów. „Przyjrzyj się więc dobroci i surowości Bożej. Surowość [okazuje się] wobec tych, co upadli, a dobroć Boża wobec ciebie, jeśli tylko wytrwasz w [kręgu] tej dobroci; w przeciwnym razie i ty będziesz wycięty” (Rz 11,22).
3. JEZUICI
a. Z takiego ducha wierności czerpali pierwsi jezuici. Takim duchem żyli też ci z nich, którzy przybyli po raz pierwszy do Poznania. W roku 1570 zaprosił ich biskup poznański a przybyli oni do naszego miasta dwa lata później. Ich pierwszym przełożonym był słynny tłumacz Biblii na język polski, Jakub Wujek. Celem ich pracy w mieście nad Wartą była głównie edukacja.
Po to objęli oni ówczesny kościół świętego Stanisława biskupa (obecnie kolegiata Matki Boskiej Nieustającej Pomocy i św. Marii Magdaleny), dwa szpitale i szkołę miejską miejską ad Sanctam Mariam Magdalenam oraz plac pod budowę przyszłego kolegium, a także tereny wokół ówczesnej kolegiaty św. Marii Magdaleny. Tak liczne nadania sprawiły, że w krótkim czasie Poznań stał się jednym z największych centrów Towarzystwa Jezusowego w Polsce.
Kolegium stało się drugą – po Akademii Lubrańskiego – szkołą średnią z kursami akademickimi w tym mieście. Wykładano w nim takie przedmioty jak: języki antyczne, filozofię, matematykę, geometrię, fizykę, a od połowy XVIII wieku także prawo oraz języki współczesne. Była to – jak na owe czasy – bardzo nowoczesna szkoła. Na jej terenie działało – poza bogato wyposażonymi gabinetami biologicznym i fizycznym – także obserwatorium astronomiczne i teatr szkolny.
W swoim czasie jezuici próbowali przekształcić Kolegium w uniwersytet, na co otrzymali zgodę papieża, która została jednak została cofnięta wobec ostrej reakcji Akademii Krakowskiej, której władze argumentowały, że dwa uniwersytety w Koronie stanowiłyby dla siebie konkurencję i jeden w zupełności wystarczy.
Jednakże później – na mocy przywileju Zygmunta III Wazy z 28 października 1611 roku – Kolegium Jezuickie zaistniało jako pierwszy w Poznaniu uniwersytet. Przywilej króla Zygmunta III został potwierdzony później przez króla Jana Kazimierz w 1650 roku i króla Jana III Sobieskiego w 1678 roku. Na podstawie tych przywilejów nadawano w Poznaniu stopnie i tytuły magistra oraz doktoraty.
Znanymi wychowankami tego Kolegium byli:
• Bernard z Wąbrzeźna (1575-1603) – mnich opactwa lubińskiego, sługa boży,
• Wawrzyniec Gembicki – arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski (1616-1624),
• Maciej Łubieński – arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski (1641-1652),
• Jerzy Tyszkiewicz (1596-1656) – biskup żmudzki i wileński,
• Władysław Czarnkowski (zm. po 1656) – autor wierszy elegijnych,
• Wacław Leszczyński (1605-1666) – arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski (1659-1666),
• Augustyn Kordecki (1603-1673) – przeor paulinów i obrońca Jasnej Góry,
• bł. Rafał Chyliński (1694-1741)
• ks. Stanisław Staszic (1755-1826) historyk, działacz polityczny, społeczny i gospodarczy
Tak wyglądał w największym skrócie pierwszy, złoty okres jezuitów w Poznaniu. Był to heroiczny okres ich działalności, najbardziej interesujący, dynamiczny, płodny, o rozległych konsekwencjach na płaszczyźnie kulturowej i apostolskiej Ta świetlana historia została zamknięta razem z kasatą zakonu jezuitów i przejęciem Kolegium przez Komisję Edukacji narodowej (1773).
b. Jezuici powrócili do Poznania w 1920 roku. Otrzymali oni wówczas ten XIII. wieczny kościół podominikański, z którego rząd pruski wypędził dominikanów w czasie zaborów (1834 r.). Tak więc – dnia 22 grudnia 1920 roku – na polecenie kardynała Edmunda Dalbora, kościół podominikański i kaplicę z resztkami klasztoru został przejęty przez jezuitów. Tym razem jednak cel ich pobytu w Poznaniu się zmienił. Nie jest on już stricte edukacyjny, ale duszpasterski w duchu św. Ignacego, świętego, „który był większy od całego świata” (napis z klasztoru św. Piotra w Vivarolo na przedmieściach Vicenzy).
A duch duszpasterski Ignacego zakłada że żadna epoka, żadna szkoła, żadne ludzkie sformułowanie nie może zawierać ani wyjaśnić całości prawdy objawionej. Zakłada zatem stały dialog ze wszystkimi ludźmi, nawet z najbardziej zagorzałymi przeciwnikami. Zakłada prostą pobożność, dyspozycyjność nieznosząca zwłoki, oraz stanowczość w podejmowaniu ważnych i radykalnych decyzji. Duch ten uznaje, że tylko fundamentalne zasady są niezmienne, natomiast praktyczne rozporządzenia trzeba dostosowywać do osób, miejsc i czasów.
Duch Ignacego znany jest przede wszystkim z rozeznania duchowego i ćwiczeń duchowych. „Dowiedzione jest – twierdził papież Pius XI – że pośród wszystkich metod w odprawianiu ćwiczeń duchownych, chwalebnie opierających się na zasadach zdrowej ascezy katolickiej, jedna przed innymi zawsze pierwsze zajmowała miejsce. Udarowana całkowitym i często ponawianym potwierdzeniem Stolicy Świętej, zaszczycona pochwałami mężów znakomitych w dziedzinie nauk duchownych i osobiście świętych, niepojęte przyniosła owoce świętości przez przeciąg czterech prawie wieków. Mówimy o metodzie wprowadzonej przez św. Ignacego z Loyoli, którego wybitnym i szczególnym mistrzem ćwiczeń duchownych z upodobaniem nazywamy” (Pius XI, Encyklika Mens nostra).
Dzisiaj ten duch ignacjański napotyka innego rodzaju przeszkodę. „Naukowy racjonalizm i kultura techniczna w istocie nie tylko dążą do ujednolicenia świata, ale często wykraczają poza obręb właściwych sobie zakresów, roszcząc sobie pretensje do wyznaczenia zakresu pewników rozumu, posługując się jedynie kryterium empirycznym własnych osiągnięć. W ten sposób potęga ludzkich zdolności ostatecznie uznaje siebie za miarę postępowania, uwolnioną od wszelkiej normy moralnej. Właśnie w tym kontekście nieuchronnie na nowo dochodzi do głosu, niekiedy w sposób niejasny, szczególne, wzrastające zapotrzebowanie na duchowość i na to, co nadprzyrodzone, będące znakiem niepokoju, jaki jest w sercu człowieka, które nie otwiera się na transcendentny horyzont Boga. Ta sytuacja sekularyzacji cechuje zwłaszcza społeczeństwa o długiej tradycji chrześcijańskiej i niszczy tę tkankę kulturową, która jeszcze w niedawnej przeszłości była jednoczącą sferą odniesienia, zdolną ogarnąć całe ludzkie życie i uwydatnić jego najważniejsze chwile, od narodzin po przejście do życia wiecznego. Dzisiaj nie rozumie się już głębokiej wartości duchowego i moralnego dziedzictwa, w którym tkwią korzenie Zachodu i które stanowi jego życiodajną limfę, tak iż nie dostrzega się już jego wymogu prawdy. W tej sytuacji nawet urodzajnej ziemi grozi niebezpieczeństwo, że stanie się niegościnną pustynią i dobre ziarno zostanie zduszone, zdeptane i zaprzepaszczone.
Znakiem tego jest spadek praktyk religijnych, co widoczne jest w uczestnictwie w liturgii eucharystycznej, a jeszcze bardziej w sakramencie pokuty. Bardzo wielu ochrzczonych zatraciło swoją tożsamość i przynależność: nie znają zasadniczych treści wiary bądź sądzą, że mogą ją pielęgnować bez pośrednictwa Kościoła. I podczas gdy wielu patrzy z powątpiewaniem na prawdy, jakich naucza Kościół, dla innych królestwo Boże sprowadza się do pewnych wielkich wartości, które z pewnością wiążą się z Ewangelią, ale nie dotyczą jeszcze głównej istoty wiary chrześcijańskiej. Królestwo Boże jest darem, który nas przekracza. Jak twierdził bł. Jan Paweł II: «Królestwo Boże nie jest koncepcją, doktryną, programem, które można dobrowolnie opracowywać, ale jest przede wszystkim osobą, która ma oblicze i imię Jezusa z Nazaretu, będącego obrazem Boga niewidzialnego» (Enc. Redemptoris missio [7 grudnia 1990], 18). Niestety, to właśnie Bóg jest usuwany z horyzontu tak wielu osób; i kiedy mówienie o Bogu nie spotyka się z obojętnością, zamknięciem czy odrzuceniem, chciałoby się wszak zepchnąć je w sferę subiektywną, sprowadzić do kwestii wewnętrznej i prywatnej, wyrzucić ze świadomości społecznej. To porzucenie, brak otwarcia na Transcendencję prowadzi do serca kryzysu, który rani Europę, który jest kryzysem duchowym i moralnym: człowiek uważa, że jego tożsamość jest spełniona po prostu sama w sobie” (Benedykt XVI, Wskazania duszpasterskie na nasze czasy. Przemówienie do uczestników zgromadzenia ogólnego Konferencji Episkopatu Włoch – 24.05.2012).
Co robić w tej sytuacji? Co mają czynić poznańscy jezuici i związani z nimi wierni? W czasie, gdy Bóg stał się dla wielu wielkim Nieznajomym, a Jezus wielką postacią z przeszłości, nie dojdzie do ożywienia działalności ewangelizacyjnej i misyjnej bez odnowy jakości naszej wiary i naszej modlitwy. Nie będziemy w stanie dać właściwych odpowiedzi, jeśli na nowo nie przyjmiemy daru Łaski. Nie będziemy w stanie pozyskać ludzi dla Ewangelii, jeżeli sami pierwsi nie powrócimy do głębokiego doświadczenia Boga.
„Drodzy bracia, naszym pierwszym, prawdziwym i jedynym zadaniem pozostaje angażowanie życia w to, co wartościowe i trwałe, w to, co jest prawdziwie godne zaufania, konieczne i ostateczne. Ludzie żyją Bogiem, Tym, którego często nieświadomie lub tylko po omacku szukają, aby nadać egzystencji pełny sens: my mamy obowiązek głosić Go, ukazywać, prowadzić do spotkania z Nim. Ale jest zawsze ważne, abyśmy pamiętali o tym, że pierwszym warunkiem mówienia o Bogu jest rozmawianie z Bogiem, stawanie się coraz bardziej ludźmi Bożymi, karmionymi intensywnym życiem modlitwy i kształtowanymi przez Jego Łaskę (Benedykt XVI, Wskazania duszpasterskie na nasze czasy…).
ZAKOŃCZENIE
Dzisiaj więc – z okazji 100-lecia duszpasterstwa jezuitów w Poznaniu – dziękujemy ojcom i braciom za wszelkie ich prace duszpasterskie. Najpierw za cześć dla Maryi, Matki naszego Zbawiciela, której tutejszy obraz został uroczyście ukoronowany dnia 12 października 1968 roku i którego silniejszego kultu ciągle oczekujemy. Za tutejsze trwające wiele dziesiątków lat życie Sodalicji Mariańskiej.
Za całe duszpasterstwo akademickie. Za działającą od lat 80. tych niezależną Galerię u jezuitów. Za prace Studium Myśli Chrześcijańskiej, stworzonego przez o. Władysława Wołoszyna SJ.
Za powstałą w 2005 roku Wspólnotę Życia Chrześcijańskiego, inspirowaną duchowością św. Ignacego z Loyoli a wyrosłą z Sodalicji Mariańskich.
Za Wspólnotę Działań Twórczych i – powstały w 2010 roku – Ośrodek Kultury i Rozwoju VINEA, po to, aby promować wydarzenia o charakterze kulturalnym.
Za powstałą w 2016 roku Poradnię Psychologiczno-Duchową, będąca integralną częścią Fundacji VINEA jako odpowiedź na potrzeby wielu wierzących oraz sposobności do osobistego rozwoju z uszanowaniem wartości chrześcijańskich.
Za Misję na Szewskiej, czyli prace Papieskiego Stowarzyszenia Kirche in Not, czyli Pomoc Kościołowi w potrzebie, którego celem jest pojednanie i solidarność na świecie a jego podstawowym zadaniem jest szeroko pojęta pomoc prześladowanemu Kościołowi w świecie a także pomoc tym krajom, które zostały zniszczone przez wojny i konflikty wojenne.
Na koniec wróćmy do modlitwy św. Ignacego Loyoli, która oddaje bezkompromisowość i głębię jego ducha:
Zabierz, Panie i przyjmij całą wolność moją, pamięć moją i rozum, i wolę moją całą, cokolwiek mam i posiadam. Ty mi to wszystko dałeś – Tobie to, Panie, oddaję. Twoje jest wszystko. Rozporządzaj tym w pełni wedle swojej woli. Daj mi jedynie miłość Twoją i łaskę, albowiem to mi wystarcza. Amen.
Zobacz także:
Zdjęcia z 100 jubileuszu powrotu i działalności Jezuitów w Poznaniu