Wspólnotowa Droga Krzyżowa, 3 kwietnia 2020
Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Poznaniu
Stacja I – Pan Jezus na śmierć skazany
Wszyscy oskarżyciele wiedzieli, iż domagają się śmierci Sprawiedliwego. Ich nienawiści nie brakuje jednak niczego, czego nie znano by potem w dziejach, aż po nasze czasy. Piłat, chce uwolnić Jezusa, ale ulega lękowi przed władzą Cezara w Rzymie. Przez pokolenia, umycie rąk w niesprawiedliwych procesach, przyrównywane będzie do jego tchórzostwa, uległości wobec władzy, drżenia o własne stanowisko.
Natarczywe, skuteczne nastawanie starszyzny żydowskiej i arcykapłanów na Piłata, to obraz licznych w toku dziejów, pokrętnych związków między sądami a władzą. Żydzi manipulują swoim prawem, by prawa rzymskiego użyć do zgładzenia Jezusa. Nie mają oporu, by oskarżać Kogoś ze swego narodu przed okupantem. Dla zabezpieczenia własnych interesów i pozycji społecznej, koniunkturalnie posługują się wiarą.
Gawiedź, podjudzona do nienawiści, jest jak dzisiejsze tłumy podczas zwalczających się marszów ulicznych, jak internetowi hejterzy czy trole. W rozbuchanej agresji bluzgają bezmyślnymi słowami nienawiści. Nie ma większej różnicy między ich dzisiejszymi, a tamtymi wrzaskami: „Precz! Precz! Ukrzyżuj, Go!” (J 19, 15).
Jezus, i wówczas, i dziś nikogo nie oskarża. Jak wtedy, tak i dziś jest cierpliwy wobec niesprawiedliwości. Milczy przed Piłatem i przed Żydami. Odpowiada na ich pytania jedynie, by usłyszeli, że jest Synem Bożym (Łk 22, 70), że królestwo Jego nie jest z tego świata (J 18, 36), że na to przyszedł na świat, aby dać świadectwo prawdzie (J 18, 37).
Trzeba nam dziś ufać, że Zbawiciel przyjął niesprawiedliwy wyrok w ofierze za każdego z nas. Że broni nas także przed oskarżeniami płynącymi z naszych serc, bo jest większy od naszych serc i wie wszystko (1J 3, 20). Trzeba nam więc stanąć w prawdzie przed samym sobą, bo dopiero wtedy Jego prawda, dla świadectwa której przyszedł na świat, będzie naszym wybawieniem.
Panie Jezu, ulituj się nad nami i pomóż w zmaganiu z naszą grzesznością, byśmy nawracali się do Ciebie z ufnością w Twoją przebaczającą miłość, w imię której przyjąłeś niesprawiedliwy wyrok śmierci.
Stacja II – Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Jezu, czy Ty wyciągasz ręce po krzyż? Dlaczego to robisz? To znak hańby, odrzucenia, cierpienia i śmierci. Jak możesz zgadzać się na to?!
Dużo łatwiej byłoby mi zrozumieć, gdyby krzyż był Ci nałożony lub gdybyś był do jego wzięcia zmuszony. Jednak Ty, Jezu, sam go bierzesz. Jest to niewyobrażalne dla mnie. Ja wiele razy nie chcę przyjąć najmniejszej troski lub niedogodności. Marzę o życiu przyjemnym i bezproblemowym.
Widząc Ciebie uświadamiam sobie, jak mało ufam Ojcu, jak mało mam wiary. Bo brać na ramiona krzyż, to wierzyć, że Bóg mnie kocha. To przejść przez ciasną bramę i iść wąską drogą, której nie znam, wierząc, że zna ją Bóg. Dzisiaj oznacza to przyjąć odizolowanie od innych, trud samotności i choroby…
Jezu, naucz mnie jak zaprzeć się samego siebie i przyjąć krzyż mojego życia, taki jaki jest dzisiaj i nieść go bez szemrania i powątpiewania, z odwagą i wdzięcznością.
Stacja III – Pierwszy upadek Pana Jezusa
On, istniejąc w postaci Bożej,
nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem,
lecz ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi,
stawszy się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka,
uniżył samego siebie,
stawszy się posłusznym aż do śmierci –
i to śmierci krzyżowej.
(Flp 2, 6-8)
Turcja: Biskup Luigi Padovese – Pokorny sługa wszystkich
3 czerwca 2010 r. 63-letni włoski biskup Luigi Padovese, przewodniczący Konferencji Episkopatu Turcji i biskup Anatolii, został zamordowany przez własnego kierowcę i ochroniarza. Biskup przebywał w swojej letniej rezydencji w mieście Iskenderun, w pobliżu starożytnej biblijnej Antiochii. Postanowił nie uczestniczyć w pielgrzymce Benedykta XVI na Cypr, ponieważ „obawiał się, że jego kierowca może wykorzystać okazję do zamachu na życie papieża”. Wcześniej bowiem rząd turecki zadzwonił do niego, ostrzegając, że jego kierowca, którego sami przydzielili mu cztery lata wcześniej, przyjął „kwestię fundamentalistyczną”. Z tego właśnie powodu krótko przed zaplanowaną podróżą bp Padovese odwołał swój lot na Cypr.
W jednym z wielu swoich wykładów na temat życia chrześcijan na Bliskim Wschodzie, biskup Luigi wyjaśniał zbawczą wartość krzyża: „Największą pokusą człowieka jest stworzenie boga na swój obraz. (…) Nawet w naszych czasach Bóg często jest „pretendowany” do jednej lub drugiej strony. Bardzo łatwo jest użyć Go jako usprawiedliwienia dla pewnych działań. Dzisiaj są nawet ludzie, którzy mordują w imię Boga. (…) Przez konieczność obcowania z inną kulturą i religią zrozumiałem, co miał na myśli św. Paweł, mówiąc o krzyżu jako skandalu i głupocie dla mądrych. Bóg, który z miłości umiera, jest biczowany, poniżany i wyśmiewany, jest „skandaliczny” i niszczy obraz boskości, który ludzie stworzyli od początku świata, wizerunek chwalebnej i potężnej istoty według światowych kryteriów. Boże kryteria nie są światowe: Jego chwała objawia się w tym, że wisi na krzyżu z miłości. (…) Życie w miejscach, w których głosił nauki św. Paweł, na ziemi, gdzie narodził się pierwszy Kościół, nadało mojej wierze więcej konkretu. (…) Kiedy święty Paweł mówi w swoich listach o wielu trudnościach, które napotykał – głodzie, zimnie, prześladowaniach – jego słowa stają się bardziej konkretne i głębokie, ponieważ rozumiem cierpienia i próby, które musiał pokonać. Oczywiście, nie głoduję tak jak on, mogę szybko podróżować samochodem, ale odczuwam z nim bliskość, na przykład w związku z trudnościami wynikającymi z tego, że przynależę do mniejszości religijnej”.
Módlmy się za chrześcijan, którym w wielu krajach odmawia się i ogranicza wolność wyznania, aby Chrystus mógł objawić się wszystkim poprzez ich wierność Krzyżowi.
Stacja IV – Jezus spotyka swoją matkę
Wyobrażenie Jej bycia tam przy Synu, wywołuje poczucie bezradności. Czy można pojąć, co Ona wtedy przeżywała? Czy cokolwiek mogłoby ulżyć Jej bezgranicznemu cierpieniu? Ona od najwcześniejszych dni życia Syna skrywała wszystkie sprawy w swoim sercu (Łk 2, 19). Teraz trwa w ciszy serca, oddana zachowywaniu tajemnicy, już od poczęcia Syna (Łk 1, 38). Każda ziemska matka może szukać utulenia w bólu, jeśli zdoła uciec się do tamtej obecności Matki przy Dziecku.
Jest cierpienie w spotkaniu przeoranych bólem serc, którego całym wyrazem staje się milczenie. Ewangelie nie odnotowały żadnego słowa Maryi podczas męki Syna. Wierzącym pozostaje ufać, że w tamtej chwili wszystko powiedziały sobie Ich milczące serca. Nie wiemy, czy w Jej sercu wzbierała nadzieja Jego ostatecznego zwycięstwa. W tamtym momencie nie usłyszała od Syna żadnego słowa.
Pan Jezus jednak nie milczy wobec innych matek na Drodze Krzyżowej. Jego słowa, by płakały nad swoimi dziećmi, a nie nad zielonym drzewem Jego życia stają się przestrogą, iż ludzkim matkom nie raz przyjdzie płakać z powodu dzieci. Takie łzy mogą obezwładniać, popychać do rozpaczy, nie pozwalać utulić się w bólu. Wylewane przed Bogiem – wyzwalają, nawet gdy cierpienie trwa przez resztę życia. Pozostawanie w bólu przed Nim uzdalnia do wytrwania w cierpieniu, mocą wiary, że On współcierpi i błogosławi, by łzy nie zostały zmarnowane, brakiem sił do ofiarowania cierpienia.
Panie Jezu, pozwól nam płakać także nad Tobą, byśmy choć nieudolnie, to pocieszali Ciebie w Twoim opuszczeniu. Pozwól nam z serca zapewniać Cię, że nie jesteś sam, gdy w godzinie Twojego skonania stajemy na modlitwie przy Tobie i także wtedy, gdy ofiarowujesz się za nas w każdej Eucharystii. Niech nasze pragnienie bycia przy Tobie i Twojej Matce wpisze się na trwałe w nasze serca i pomoże również współcierpieć z Tobą w drugim człowieku.
Stacja V – Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi
Szymon wracał z pola po pracy. Spieszył się, by zdążyć z przygotowaniami do święta Paschy. Do pomocy Jezusowi został przymuszony; sam zapewne nie zwróciłby na Niego uwagi w pośpiechu wracając do domu. Jezus przyjmuje tę wymuszoną pomoc Cyrenejczyka, pragnąc swoim przykładem uzdrowić nasze twarde serca, zamknięte na dar drugiego człowieka. Uczy nas otwierać się choćby na okruchy miłości, bo nie jesteśmy w stanie poradzić sobie ze wszystkim samotnie. Potrzebujemy obecności i wsparcia innych.
Bóg nie stworzył ludzi, by zbawić ich pojedynczo. Drugi człowiek jest darem dla Ciebie, to Bóg przez niego przychodzi Ci z pomocą. Przyjmij ten dar.
Stacja VI – Weronika ociera twarz Pana Jezusa
Sforsowała szeregi rozwrzeszczanych oprawców, może niezauważona przez żadnego z nich. Może przedarła się sprytnie między żołdakami, sama zaskoczona, że znalazła się tuż przy Nim. Podnosząc rękę, ku Jego Twarzy może uczyniła to, czego sama nie przewidywała Może jednak najbardziej czuła to, że gdy nie stanie przed Nim, samotnie zastygnie w bólu współodczuwania.
Zapewne na kilka tylko sekund znaleźli się twarzą w Twarz. Otarcie Jego Oblicza z krwi, potu i plwocin może stało się dla niej samej zaskakującym zwieńczeniem tego spotkania. Tradycja, mówiąc o cudzie, jakim Pan Jezus obdarował Weronikę, skierowała uwagę pokoleń na bezgraniczną szczodrość Jego miłości. Udręczony niewyobrażalną męką nie pozwolił, by nieustraszona kobieta z tłumu, pozostała bez trwałego wyrazu piękna Jego miłości. Zostawił znak ku wiecznej pamięci pokoleń.
Odtąd wiele jej podobnych kobiet będzie ukazywało obraz Boskiej miłości niewinnie oskarżanym, odrzucanym, poniżanym, wyszydzanym. Jak wtedy, gdy uśmiech miłej dziewczyny do zakutego w kajdany opozycjonisty, stał się darem otuchy i wsparcia, tym cenniejszym, że eskorta poniżała go jak zwyrodnialca. Jak wtedy, gdy pod Pomnikiem Krzyży Poznańskich kobieta sforsowała kordon zomowców, a po zakazanym złożeniu kwiatów, demonstracyjnie postanowiła okazać im dowód osobisty. Jak w ostatnich dniach, gdy lekarki i pielęgniarki o obrzękłych ze zmęczenia twarzach, z odciśniętymi śladami od wielogodzinnego noszenia maseczek chirurgicznych heroicznie przedzierają się przez wielorakie niedostatki w nierównej walce z ukrytym wrogiem.
Panie Jezu, błogosław wszystkim Weronikom, a dziś szczególnie tym, które wiernie trwają w szpitalach i laboratoriach diagnostycznych na drogach walki o życie zarażonych koronawirusem. Niech ich heroiczne zmagania rozświetla blask Twojego Oblicza. Niech odbicie Twojej miłości w ich czynach osłania je przed ludzką niecierpliwością, roszczeniami, brakiem wsparcia i krytyką.
Stacja VII – Jezus upada pod krzyżem po raz drugi
Lecz On się obarczył naszym cierpieniem,
On dźwigał nasze boleści,
a myśmy Go za skazańca uznali,
chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie.
Wszyscyśmy pobłądzili jak owce,
każdy z nas się obrócił ku własnej drodze,
a Pan zwalił na Niego
winy nas wszystkich.
Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić,
nawet nie otworzył ust swoich.
Jak baranek na rzeź prowadzony,
jak owca niema wobec strzygących ją,
tak On nie otworzył ust swoich.
(Iz 53, 4-7)
Irak: ksiądz Ragheed Aziz Ganni – Kapłan według serca Jezusa
Rahgeed Ganni, lat 35, był katolickim księdzem obrządku chaldejskiego, posługującym w parafii Ducha Świętego w północnym Mosulu, w Iraku. W dniu 3 czerwca 2007 r. został zamordowany przez uzbrojonych napastników, którzy zastrzelili nie tylko jego, ale także trzech jego subdiakonów: Basmana Yousefa Dauda, Wahida Hannę Isho i Gassana Isama Bidaweda. Ks. Rahgeed’a zatrzymał po wieczornej Mszy Św. jeden z jego zabójców, który wcześniej kazał zamknąć mu kościół. Zapytał kapłana dlaczego tego nie zrobił, na co ten odpowiedział: „Jak mogę zamknąć Dom Boży?”. Napastnik kazał mu wyrzec się chrześcijańskiej wiary i przejść na islam. Ks. Rahgeed odmówił i wszyscy czterej mężczyźni zostali zastrzeleni.
Podczas włoskiego Kongresu Eucharystycznego w 2005 roku w Bari, ksiądz Ragheed dał poruszające świadectwo o mocy Eucharystii jako źródła siły dla prześladowanych chrześcijan:
„Bez niedzieli, bez Eucharystii, chrześcijanie w Iraku nie przetrwają. Terroryści sądzą, że mogą zabijać nasze ciała lub zastraszając nas, naszego ducha, ale w niedziele kościoły są zawsze pełne. Mogą próbować odebrać nam życie, ale Eucharystia je przywraca. (…) Są dni, kiedy czuję się kruchy i pełen strachu. Ale kiedy trzymając Eucharystię mówię: ‘Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata’, czuję w sobie Jego siłę. Kiedy trzymam Hostię w swoich rękach, to tak naprawdę On trzyma mnie i nas wszystkich, rzucając wyzwanie terrorystom i trzymając nas zjednoczonych w Jego bezgranicznej miłości. W normalnych czasach wszystko jest uważane za oczywiste i zapominamy o największym darze, który jest nam ofiarowany. Paradoksalnie, to właśnie dzięki przemocy terrorystów poznaliśmy prawdziwie, że Eucharystia to Chrystus, który umarł i zmartwychwstał, i który daje nam życie. I to pozwala nam stawiać opór i mieć nadzieję”.
Módlmy się za wszystkich kapłanów, aby mimo własnych niedociągnięć i braków pozostali wierni swojemu powołaniu dzięki mocy Eucharystii.
Stacja VIII – Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty
Jezus nie chce, abyś płakał nad Nim, jak niewiasty Jerozolimskie. On chce byś płakał nad sobą, żebyś zobaczył siebie w Prawdzie (Ewangelii i nauki Kościoła), swoją słabość, niemoc i grzeszność. I zapłakał nad nimi. Czy jesteś gotowy Go wtedy zaprosić do swojego życia?
Stacja IX – Trzeci upadek Pana Jezusa
Trzeci upadek Jezusa to kolejne kuszenie samego diabła, aby zaprzepaścić miłość do człowieka do mnie. Upadłeś z wycieńczenia, z cierpienia ciała i ducha. Zdruzgotała Cię miłość! A przecież mogłeś użyć swojej Boskiej mocy i zakończyć tę drogę. Podniosłeś wzrok, zobaczyłeś kres swej drogi i uległeś szalonej miłości do człowieka do mnie. Podniosłeś się i poszedłeś dalej… bo kochasz.
Trudna jest miłość wierna, ciężka jest miłość nieodwzajemniona, zniechęcająca miłość samotna, powala na ziemię miłość zraniona.
Ty oddajesz swoje własne życie, aby mnie ocalić i uczyć miłości – moja dusza musi być warta ocalenia.
Jezu Twój trzeci upadek, dowodzi, że upadamy na skutek sideł zastawionych przez szatana, lecz Twoje trzecie powstanie wyjednuje nam łaskę podźwignięcia się z każdego upadku.
Stacja X – Pan Jezus z szat obnażony
Poprzez obnażenie oprawcy pragną ostatecznie odrzeć Pana Jezusa z godności, jednak najbardziej obnażają swoje odczłowieczenie. Zaślepieni nagością bezbronnej Ofiary, nie widzą, że spuszczony wzrok Skazańca więcej, niż o Jego upokorzeniu, mówi o ich bezwstydzie w odczłowieczeniu samych siebie. Rzucaniem losów o Jego szatę (J 19, 23) dopełniają obrazu swej nędzy, zniewoleni żądzą posiadania.
Przyjęciem poniżenia, uderzającego w istotę godności ludzkiej i Boskiej, Pan Jezus broni szacunku należnego wszystkim, którzy w toku dziejów będą doznawali podobnego pohańbienia. Spuszczone w upokorzeniu oczy ofiar będą odtąd osłaniane odkupieniem Jego spuszczonych powiek. Może dlatego, nagą dziewczynę w Auschwitz, po ogoleniu włosów, pozbawioną reszty piękna jej młodości, starsza więźniarka – mocą zasług znieważonego Jezusa – będzie mogła pocieszać, że wstydzić muszą się ci, którzy dziewczynie to uczynili.
Bezwstyd oprawców, obnażających Boga na Golgocie powtarza się przez dzieje. Człowiek znieważa piękno Bożego stworzenia w ciele, intymności i integralności drugiego człowieku. Odziera także intymność swoją, gdy nie szanuje własnej cielesności i czystości serca. Pornografia, zniewolenie seksem, prostytucja ponawiają poniżanie Boga w człowieku, upokarzanie czystości, wpisanej w godność dzieci Bożych.
Życie z wiarą w moc ofiary Pana Jezusa, aż po przyjęcie poniżającego, publicznego obnażenia niech utwierdza nas w walce z ułudą świata i jego fałszywie rozumianą wolnością obyczajów.
Niech odkupieńcze przecierpienie poniżenia Pana Jezusa umacnia nasze życie w godności dzieci Bożych, byśmy bronili w sobie i w innych czystości ciał, myśli, pragnień, serc (Mt 5, 8) i czynów.
Stacja XI – Pan Jezus przybity do krzyża
Z Ewangelii wg św. Mateusza: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie, ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mt 5, 44-45).
Doświadczenie cierpienia, choroby i strachu dotyka każdego, bez względu na naszą wiarę, na status społeczny, na kraj, w którym mieszkamy. Wszyscy w tym doświadczeniu jesteśmy razem i jest to niezwykła szansa, by to, co nas połączyło, było okazją także do wzajemnego przebaczenia. Jezus przybity do krzyża nikogo nie potępiał. On cierpiąc przebaczał.
Stacja XII – Pan Jezus umiera na krzyżu
Uczynili z Twojej śmierci widowisko. Nawet nie było Ci dane, abyś mógł umrzeć w intymności. Umierałeś w poczuciu krańcowego opuszczenia, gdy po Twoim wołaniu do Ojca nie usłyszałeś odpowiedzi (Mk 15, 34; Mt 27, 46). Twój krzyk na Golgocie otaczała groza śmierci, tym bardziej przejmującej, że ofiarowanej dobrowolnie. Konałeś w męczarniach na oczach oprawców i gapiów, na oczach niedawnych, licznych Twoich entuzjastów. Umierałeś zawsze potem i umierasz także dziś wobec ludzkiej obojętności, gdy egoizmem, pychą i grzechem wyrzucamy Ciebie z naszego życia i z naszych serc.
Oni, tam na Golgocie uznali, że rozprawili się z Tobą raz na zawsze. Nie rozpoznali w Tobie Boga, bo zaślepiła ich własna nienawiść. Nie zrozumieli niczego z Twojej cichości, poprzez którą wyznałeś swoje bezgraniczne zawierzenie Ojcu. Nie zrozumieli niczego z cichości Twojej Matki, trwającej przy Tobie do końca z ufnością, że wypełnia się wola Boża.
Tak bardzo pogrążyli się w nienawiści i napawaniu widokiem Twojego publicznego konania, że zaprzeczyli jego niezwykłości, nawet po Twoim zmartwychwstaniu. Jednak nie udało im się znieważyć Ciebie hańbą krzyża, bo Twoja śmierć w ofierze Bogu i ludziom, raz na zawsze uczyniła go znakiem chwały i zwycięstwa. Odtąd w obronie wiary w zmartwychwstanie i zwycięstwa Boga na krzyżu, Twoi wyznawcy będą gotowi oddawać życie.
Panie Jezu, niech Twoje zwycięstwo nad grzechem i śmiercią, w imię miłości do każdego człowieka, będzie dla nas ratunkiem w walce z naszymi grzechami, niewiernością i niedowiarstwem, abyśmy nie krzyżowali Ciebie, lecz naszą grzeszność i wszystko, czym odrzucamy Twoją miłość i ofiarę Twojej odkupieńczej śmierci.
Stacja XIII – Pan Jezus zdjęty z krzyża
Jezu, zdjęli z krzyża Twoje umęczone, ludzkie ciało, choć w zbawczej chwili Twojej śmierci staliście się jednym – Ty Bóg i drzewo, które przyjmując Twój ostatni oddech stało się drzewem życia. Krzyż bez Ciebie jest tylko okrutnym narzędziem tortur. Ty na krzyżu jesteś czystą Miłością gotową oddać siebie za umiłowane stworzenie. Złożyli Twoje ciało w ramionach Matki, tak przywykłej tulić Cię w dzieciństwie. Dzisiaj w tym szczególnym czasie trudnych i niezrozumiałych dla nas doświadczeń składają Twoje Ciało w naszych dłoniach. Ty Boże w naszych nieporadnych, ludzkich rękach. Jakże drżą nam one wówczas, gdy w białym chlebie oddajesz się nam za pokarm. A Ty patrząc na nas z miłością mówisz: „Bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje za was wydane”.
Stacja XIV – Pan Jezus złożony do grobu
Koniec. Nadzieja złożona w grobie. Jeszcze przed chwilą wydawało się, że może jakiś cud uratuje Jezusa od śmierci krzyżowej, ale teraz… Jego nagie, martwe ciało leży u naszych stóp. Ostatnie pożegnanie i płyta nagrobna na zawsze zabiera nam nadzieję.
Jak to – pomyślisz; To nie tak! – krzykniesz. Przecież to nie koniec. Przecież Chrystus żyje! Tak, to prawda – Jezus Chrystus żyje, śmierci już nie ma. To prawda, to najświętsza prawda. Ale skoro to prawda to czego się boisz? Czemu żyjesz w funkcji strachu, co będzie jutro, co czeka mnie za tydzień, miesiąc, czy wirus dotrze do mojego domu i czy nie skończę w grobie. Boimy się bo jesteśmy ludźmi. Boimy się bo nasza wiara jest mała, może nawet mikroskopijna, bo nie potrafimy spojrzeć na świat, na życie przez pryzmat prawdziwej Wiary.
Ale dobra nowina dziś i jutro jest taka: za trzy dni grób będzie pusty. Jezus Chrystus zmartwychwstanie! Prawdziwie zmartwychwstanie. I pragnie abyś Ty, Twoja rodzina, Twoi sąsiedzi, znajomi, ale także Twoi wrogowie, nieprzyjaciele, nawet ci, którzy czynią zło, zaczęli prawdziwie żyć razem z Nim. Prawdziwie żyć, prawdziwie kochać, prawdziwie wierzyć. Ta prawdziwa Nadzieja nigdy nie umiera. Droga krzyżowa kończy się śmiercią i złożeniem Jezusa do grobu, ale tylko dlatego, żebyś uwierzył, że to nie koniec Życia, ale dopiero jego początek.
Tekst Drogi Krzyżowej powstał dzięki opracowaniom przesłanym przez członków wspólnot gromadzących się przy Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Poznaniu: Wspólnota Życia Chrześcijańskiego (WŻCh), Neokatechumenat, Żywy Różaniec, Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP), chór MAGIS.
Stacje 3, 7 – Droga krzyżowa ze współczesnymi Świadkami Wiary i Męczennikami. Autor: ks. Martin Barta, asystent kościelny stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
Teksty rozważań w formacie PDF można pobrać tutaj