Jezus mówił: „Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki podniebne zagnieździły się na jego gałęziach”. I mówił dalej: „Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło” (Łk 13, 18-21).
Gdy spoglądamy na wielkie drzewa, które czasem widzimy, i które nas urzekają rzadko kiedy zastanawiamy się nad tym, przez ile doświadczeń musiały przejść. Ile burz czy nawet huraganów mają za sobą? Ile upalnych czy suchych pór musiały przetrwać. Z jakimi przeciwnościami przyrody musiały się zmierzyć. Dziś Jezus stawia nam przed oczy wielkie drzewo, które na takie wyrosło. Podobnie jest i z nami. Przeżywamy różne życiowe burze czy wręcz huragany, także te, które niesie ze sobą historia. Gdy jesteśmy w ich centrum, trudno pamiętać, że przeminą, że są drogą do naszej wewnętrznej siły do naszego wzrastania. Że to, co wydaje się nam szkodzić często mobilizując nas do walki po prostu nas wzmacnia. Być może właśnie jest tak teraz. Warto spojrzeć szerzej na to, czego doświadczamy. Nie tylko na zasadzie: niech to się już skończy, ale może lepiej: abym umiał to przeżyć tak, bym się wzmocnił.
W tym kontekście nie wolno zapomnieć nam o najważniejszym i największym drzewie. O drzewie krzyża Jezusa. Epoki się zmieniają, wieki mijają, a drzewo krzyża trwa. Jest punktem odniesienia dla tak wielu ludzi przed nami, dla współczesnych i dla tych, którzy przyjdą po nas. Może dziś warto spojrzeć z wdzięcznością na drzewo krzyża. To on daje nam siłę, pomaga wytrwać, gdy zwyciężamy lub ponosimy porażki. Nadaje sens naszemu życiu nawet wtedy, gdy inni z zajadłością próbują go nam odebrać.