Pobraliśmy się 28.03.2016r. po długim czasie narzeczeństwa, wymuszonym przez problemy rodzinne i studia. Głównym problemem miało być to,że zajdę w ciążę i nie skończę studiów, które były bardzo trudne i wymagające i ciężko mi szły. Gdy szczęśliwie zawarliśmy wymarzony związek małżeński w Święta Wielkanocne 2016r., natychmiast rozpoczęliśmy starania o potomstwo. Niestety nie udawało się, z miesiąca na miesiąc było nam coraz trudniej…Stosowaliśmy NPR, w końcu trafiliśmy do naprotechnologa, do pani uczącej modelu Creightona. Psychicznie bardzo źle się czuliśmy. W końcu zapisaliśmy się do psychologa katolickiego. W międzyczasie jeździliśmy na wiele mszy o uzdrowienie w różne miejsca, odwiedzaliśmy mnóstwo sanktuariów, pojechaliśmy na wakacje do Włoch, pielgrzymując do grobu św. Jana Pawła II, uczestniczyliśmy w spotkaniach duszpasterstwa osób zmagających się z niepłodnością w naszym mieście, zaczęliśmy odwiedzać i pomagać pani prowadzącej rodzinny dom dziecka, modliliśmy się do wszystkich świętych jakich tylko znaleźliśmy odnośnie płodności czy trudnych spraw, byliśmy na rekolekcjach dla małżeństw niepłodnych w Krakowie, byliśmy w Częstochowie na spotkaniu z o. Bashaborą… Mnóstwo próśb do zakonów klauzurowych i innych, do sanktuariów rozesłaliśmy już w maju/czerwcu 2016r… Skorzystaliśmy również z wody św. Ignacego Loyoli.
Od lata 2017r. wiedzieliśmy,że choruje moja Najukochańsza Babcia na nowotwór. Była Ona mi bliższa niż Mama/ jestem jedynaczką, bardzo trudne relacje/. Jeździłam do Babci końcem lata i jesienią/ 350-400km/ i w cyklu, który chyba jako pierwszy w życiu uznaliśmy z góry za przegrany z powodu moich wyjazdów- okazało się,że jestem w ciąży! Radość nie do opisania! Pierwsza po Mężu dowiedziała się Babcia, czekałam przy Jej szpitalnym łóżku na wynik beta-hcg i to Ona dzieliła moją największą radość. !! Zaraz naprotechnolodzy telefonicznie mnie poinstruowali o dalszym postępowaniu- miałam duże problemy z poziomem progesteronu, większość ciąży brałam go pod różną postacią, nawet zastrzyków, po które jeździliśmy do Czech. I urodziłam Syna 7.06.2018r. przez cięcie cesarskie/ w ostatniej chwili okazało się że niestety przez cięcie cesarskie będzie dla Niego bezpieczniej/.
Chwała Panu za życie naszego zdrowego Syna, za dary macierzyństwa i ojcostwa!
Iga i Marcin.
PS. Błagamy o modlitwę o poczęcie zdrowego drugiego i kolejnych Dzieci, Synek kończy 2 lata za 2 tyg.
Zobacz też: